piątek, 9 stycznia 2009

BOSTON CELTICS @ CLEVELAND CAVALIERS



Dziś będziemy świadkami meczu sezonu regularnego. Owszem co jakiś czas mamy szlagiery. Mieliśmy już mecz Celtics-Cavaliers, Lakers-Celtics i jeszcze kilka takich meczy będzie ale to właśnie dziś będziemy świadkami meczu najważniejszego. Spotkają się bowiem dwie najlepsze drużyny na Wschodzie, absolutni rywale i chyba najwięksi faworyci do mistrzostwa. Celtics przegrali trzy ostatnie mecze, a w ogóle przegrali 6 z ostatnich 8 meczów. Stracili też miano drużyny z najlepszym bilansem nie tylko w całej lidze ale również w konferencji Wschodniej. Ewentualna porażka zepchnęłaby Celtics na trzecie miejsce ! (zakładając że Orlando wygra swój mecz). Cavs też za wszelką cenę będą chcieli wygrać. Ewentualne zwycięstwo da im jeszcze większą pewność siebie i już całkiem sporą przewagę w tabeli. A pamiętać należy że przewaga własnego parkietu w Playoffs będzie miała olbrzymie znaczenie. Cavs bowiem nie przegrali z Celtics ani razu w Q-Arena w zeszłym sezonie. Dlatego to nie będzie zwykły mecz. To będzie nawet coś więcej niż "statement game". To właśnie dziś rozpocznie się już walka o finały.

Ale dość tego wstępu. Zajmijmy się samym meczem. Celtics przegrywają, ale czy grają słabo ? Moim zdaniem nie. Napewno coś nie działa tak jak należy ale moim zdaniem nie m0żna mówić o kryzysie. Niektórzy twierdzą, że brakuje dobrej obrony w końcówkach, że brakuje koncentracji lub szacunku dla rywali a jeszcze inni że wszystkiemu winny jest Rajon Rondo czy słabsza gra Garnetta czy Pierce. Powiem szczerze widziałem na żywo 5 z tych 8 porażek. Za każdym razem mecz był wyrównany niemal do końca i wydawało mi się że Celtics "mają już ten mecz". A jednak przegrywali. Z Lakers duże znaczenie miała strata piłki przy stanie remisowym, potem kontra, rywali - akcja 2+1, potem wymuszony rzut za 3 (niecelny) i po meczu. Z Warriors Boston prowadził już 14 punktami, w IV kwarcie było jeszcze 10 czy 12. Odpuszczenie gry w defensywie, jeden, drugi celny rzut za 3 rywali i zrobiło się nerwowo. Z Blazers to już w ogóle stała się rzecz dziwna bo przy stanie remisowym Blazers zdobyli kosz grając w ... sześciu. Z Bobcats też mecz wydawał się już wygrany (ostatecznie przegrana po OT). Podobnie ostatni mecz z Houston. C's prowadzili już 1 punktem, mieli piłkę w ostatniej minucie i ... znów to samo. Strata, kontra (rywal rzuca za 3). Robi się nerwówka, niecelny rzut i ... po meczu. Piszę to wszystko bo moim zdaniem problemem Celtics jest ... psychika. Pamiętajmy że to oni zdobyli Mistrzostwo w poprzednim sezonie, że to oni mieli najlepszy start w historii w tym sezonie. Nie trudno w takim razie stracić motywację. A w każdym przegranym meczu właśnie tego mi zabrakło. Trzeba pamiętać, że Warriors, Blazers, Houston grali bez swoich liderów. Dla mnie naturalna sprawa, że myśleli sobie coś w stylu " nie ma ich clutch playera to wygramy bo kto ma rzucać w końcówce ?". Oglądając mecze Celtics przychodzi mi na myśl jedna rzecz - oni czekają już na Playoffs i mecze sezonu regularnego traktują po omacku. Nawet mecz z Lakers nie był tak naprawdę istotny. Oczywiście C's chcieli wygrać ale w trakcie meczu widać było że to graczom z LA bardziej zależy. W końcu to oni mieli się odegrać za Finały. Dziś sytuacja będzie inna, bo Cavaliers odebrali Bostonowi tytuł najlepszej drużyny, wiele osób już zwątpiło w Celtics i traktują Cavs jako głównego kandydata do tytułu. To na pewno nie zostało niezauważone przez graczy Doca Riversa. Dlatego uważam, że dziś zobaczymy po raz pierwszy "wkurzony Boston Celtics".

Oczywiście to nic nie gwarantuje. Cavaliers mają bilans 18-0 na swoim parkiecie i napewno będą również bardzo mocno zmotywowani. W końcu jeśli by wygrali to niemal "dobiliby" Celtów. Taka wygrana mogło by rywalom długo siedzieć w głowach. Wspomniałem już też że wygrali wszystkie mecze z Celtics na własnym parkiecie. Dlatego nie dziwię się, że są faworytem bukmacherów. Celtics na dodatek zagrają bez Tony Allena, kluczowego zmiennika na obwód. Moim zdaniem to jednak Cavs mają większy problem. Zydrunas Ilgauskas to gracz absolutnie kluczowy. Było to widać jak na tacy choćby w meczu z Wizards. Cavs przegrali wtedy walkę na tablicach 35-52 !!! Ale zbiórki to jedno. Ilaguskas daje też sporo punktów(często gdy zespołowi nie idzie) asyst i co najważniejsze sprawiał że Varejao mógł wchodzić z ławki. Teraz właśnie brakuje mi jakiegoś solidnego wysokiego gracza wchodzącego na zmiany lub z powodu fauli graczy pierwszej piątki. JJ Hicksonowi nie wróże nic dobrego w porównaniu z mięśniakami z Bostonu a Lorenzen Wright najlepsze lata ma za sobą. Co więcej każdy z wysokich graczy Cavs jest dość "surowy" w ataku. Wallace czy Varejao zdobywają punkty tylko z max. 1 m od kosza. Mimo wszystko trudno jest mi grać przeciwko Cavs na ich własnym parkiecie. Dlatego wybrałem opcję z handicapem. Moim zdaniem mecz będzie na "mega styku" i warto się zabezpieczyć opcją z dodatkowymi punktami. Dodam tylko, że ten typ miałem w głowie już od zeszłego tygodnia. Wszystko zdaje się wskazywać na Cavaliers ale mistrzowie mają to do siebie, że wracają w wielkim stylu. A kiedy będzie lepsza okazja na wygranie i pokazanie, że jednak się potrafi jak nie w meczu z najgroźniejszym rywalem, na ich terenie? Terenie nie do zdobycia dla innych zespołów w tym sezonie ...

Boston Celtics + 4.5 @ 1.918
Pinnacle Sports
Typ normalny (5/10)

TYP NIETRAFIONY
Wynik: 83-98

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Co jak co, ale Boston dziś kompletnie nic nie pokazał...

jacques pisze...

No. Ja już jak widziałem Pierce w pierwszej kwarcie (te jego miny) to wiedziałem że nic z tego jednak nie będzie. Kryzys jest jednak poważniejszy niż sądziłem ...

Prześlij komentarz